niedziela, 9 grudnia 2012

nine.


Siedzę na imprezie już odrobinę podpita. To impreza troszeczkę wbrew mnie, chociaż w moim domu. Taki paradoks. Iwona przekonała mnie, że koniecznie trzeba uczcić moje urodziny. W końcu ostatnie przed trzydziestką. Goście powoli zbierają się do wyjścia. Iwona poszła się położyć, pod pretekstem bólu głowy. Podejrzewam, że chodziło jej tylko o zostawienie mnie z Krzyśkiem samych. Odprowadzam ostatnich gości i wracam do Krzyśka do salonu, bo państwo Ignaczak dziś zostają u mnie na noc. Krzysiek siedzi w salonie. Widząc mnie lekko się uśmiecha i proponuje ostatni toast przed spaniem. Zgadzam się. Pijemy bez popitki, czystą. Spoglądam w twarz mojego towarzysza. Zbliżam swoją twarz do jego twarzy. Nasze usta dzielą już milimetry. Wtedy czuje, jak Igła delikatnie mnie od siebie odsuwa i mówi, że przeprasza, że bardzo kocha Iwonę, że nie wyobraża sobie aby mógł ją zdradzić, bo to ona jest całym jego światem. Rozumiem to co do mnie mówi, ale jestem w ciężkim szoku. Szczerze to nie podejrzewałam, że tacy faceci jeszcze istnieją. Zaczynam sprzątać. W drodze do kuchni widzę Iwonę w drzwiach pokoju gościnnego. Widzę malujące się na jej twarzy uczucia ulgi, pewności, miłości i szczęścia. Wiem że wszystko słyszała i teraz przestała już bać się jego zdrady. W jej oczach szklą się łzy wzruszenia. Bezgłośnie mi dziękuje i kieruje się do pokoju, aby zabrać Krzysia do spania.

***

Wsiadam do samolotu. Tak, uciekam. Dlaczego? Bo tak jest łatwiej, bo tak jest wygodniej, bo tak mniej boli. Nie mam wystarczająco dużo sił by stanąć oko w oko z problemami, żeby szczerze porozmawiać, przyznać się do błędów. Ucieczka pozwala mi tego uniknąć. Uciekam przed Krzyśkiem, bo jest mi wstyd, że próbowałam zaciągnąć go do łóżka wszelkimi możliwymi sposobami. Uciekam także przed Iwoną, bo jak, do cholery, mam powiedzieć najlepszej przyjaciółce, że zakochałam się w jej mężu?   

KONIEC!

To była już ostatnia część opowiadania o Igle. Po pierwsze chciałabym podziękować tym, którzy wytrzymali ze mną cały czas i czytali od początku do końca. Oczywiście serdecznie dziękuję za komentarze, bo to był taki namacalny dowód, że faktycznie ktoś tu zagląda. Czy coś jeszcze powstanie? Nie wiem. Co prawda zaczęłam pisać nowe opowiadanie ale nie wiem czy je skończę, a nawet jeśli to tym bardziej nie wiem czy opublikuję. Pozdrawiam. A. 

8 komentarzy:

  1. Wiedziałam ze to się nie skończy dobrze, takie kombinowanie zawsze niesie za sobą jakieś konsekwencje w tym wypadku wyszło na to że Krzyś jest wspaniałym facetem , który kocha Iwonę nad życie, niestety pojawiło się też drugie dno, główna bohaterka tak zatraciła się w tej próbie Ignaczaka że sama się w nim zakochała i teraz będzie cierpieć, ucieczka może i pomoże, ale i tak nie do końca, bo uczuć tak łatwo wyzbyć sie niestety nie da

    ps. przepraszam za nieobecność ostatnio, dziękuję za to opowiadanie i mam nadzieję że jeszcze przeczytam coś twojego

    OdpowiedzUsuń
  2. No i okazało się, że Krzyś jest wierny :) Szkoda, że już skończyłaś :((( Mam nadzieję, że stworzysz jeszcze jakieś opowiadanie. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Już koniec?:( Eh szkoda. No, ale takie końca się spodziewałam... Taka gra zawsze kończy się dla kogoś źle. W sumie to Iwona ją wykorzystała, a teraz przez to cierpi. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na nowy rozdział na -
      i-do-not-know-what-i-want.blogspot.com :)
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  4. I jednak nie zrobiłaś z Krzysia dup.ka. To dobrze, chyba bym ci tego nie wybaczyła :D Choć tak do końca nie wszystko skończyło się dobrze. Szkoda mi jej. Niby pomagała przyjaciółce, a na końcu to właśnie ona cierpi. Smutne :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Szczerze mówiąc wolę takie zakończenie, niż żeby cierpiał Igła z Iwoną... Cierpienie jednej osoby jest "mniejsze" niż dwóch na raz.

    OdpowiedzUsuń
  6. Cieszę się, że tu trafiłam i cieszę się, że tak to skończyłaś.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jednak nie warto było zgadzać się na wcześniejsze sprawdzanie wierności Igły. Bo może i on nie zdradził Iwony, ale za główna bohaterka została postawiona w bardzo trudnej dla siebie sytuacji. Nie dziwię się, że uciekła, ja na jej miejscu zrobiłabym raczej to samo.

    OdpowiedzUsuń