Siedzimy przy stole. Zgodnie z obietnicą jestem na niedzielnym
obiedzie u Ignaczaków. Jest bardzo sympatycznie. Mąż Iwony, Krzysiek, to
strasznie zabawny człowiek. Mamy podobne poczucie humoru i świetnie się nam
gada. Ich dzieciaki są przeurocze. Sebastian cały czas mnie rozbawia. Ma charakter
bardzo podobny do ojca. To stwierdzenie powinien odebrać jako komplement. Dominika
z kolei jest taką małą księżniczką, niesamowicie podobną do Iwony. Czas spędzony w ich domu biegnie mi
kilkakrotnie szybciej niż normalnie. Niestety muszę się już zbierać. W domu
czeka na mnie jeszcze praca, którą muszę wykonać do jutra. Niechętnie żegnam
się z nimi i udaję do domu. Siadam przy stole i zakopuję się w papierach.
Koniecznie muszę to zrobić do jutra. Mimo tego, że jestem zmuszana czasem do
pracy w niedzielę to jestem zadowolona z posady, ze stanowiska jakie mam.
Spędzam nad tym jakieś trzy godziny. Wreszcie nadchodzi upragniony koniec pracy
więc z największą przyjemnością kończę i idę spać.
Fajnie się zapowiada, czekam na rozwinięcie historii. Jeśli byś mogła, powiadamiaj mnie o nowych rozdziałach;) Zapraszam na mojego bloga www.stara-milosc-nigdy-nie-rdzewieje.blogspot.com , jeśli nie jesteś zainteresowana, po prostu to zignoruj :)
OdpowiedzUsuńIgła i jego poczucie humoru, też je uwielbiam i kiedy zdaje sobie sprawę że za jakiś czas może już go nie być na siatkarskich parkietach to robi się mi smutno, ale jak na razie cieszę się że gra. Praca w niedzielę, też często w poprzedniej robocie znosiłam papiery do domu, ale że lubiłam tą pracę to jakoś nie bardzo mi to przeszkadzało
OdpowiedzUsuńFajny rozdział , czekam na następny :D
OdpowiedzUsuń[na-boisku-i-poza-nim.blogspot.com]