sobota, 17 listopada 2012

four.


Siedzimy przy stole. Zgodnie z obietnicą jestem na niedzielnym obiedzie u Ignaczaków. Jest bardzo sympatycznie. Mąż Iwony, Krzysiek, to strasznie zabawny człowiek. Mamy podobne poczucie humoru i świetnie się nam gada. Ich dzieciaki są przeurocze. Sebastian cały czas mnie rozbawia. Ma charakter bardzo podobny do ojca. To stwierdzenie powinien odebrać jako komplement. Dominika z kolei jest taką małą księżniczką, niesamowicie podobną do Iwony.  Czas spędzony w ich domu biegnie mi kilkakrotnie szybciej niż normalnie. Niestety muszę się już zbierać. W domu czeka na mnie jeszcze praca, którą muszę wykonać do jutra. Niechętnie żegnam się z nimi i udaję do domu. Siadam przy stole i zakopuję się w papierach. Koniecznie muszę to zrobić do jutra. Mimo tego, że jestem zmuszana czasem do pracy w niedzielę to jestem zadowolona z posady, ze stanowiska jakie mam. Spędzam nad tym jakieś trzy godziny. Wreszcie nadchodzi upragniony koniec pracy więc z największą przyjemnością kończę i idę spać. 

3 komentarze:

  1. Fajnie się zapowiada, czekam na rozwinięcie historii. Jeśli byś mogła, powiadamiaj mnie o nowych rozdziałach;) Zapraszam na mojego bloga www.stara-milosc-nigdy-nie-rdzewieje.blogspot.com , jeśli nie jesteś zainteresowana, po prostu to zignoruj :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Igła i jego poczucie humoru, też je uwielbiam i kiedy zdaje sobie sprawę że za jakiś czas może już go nie być na siatkarskich parkietach to robi się mi smutno, ale jak na razie cieszę się że gra. Praca w niedzielę, też często w poprzedniej robocie znosiłam papiery do domu, ale że lubiłam tą pracę to jakoś nie bardzo mi to przeszkadzało

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny rozdział , czekam na następny :D
    [na-boisku-i-poza-nim.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń